Osiem Saren
Osiem saren w lesie było,
osiem do mnie przychodziło.
To poezja z nieba dana,
dar od najwyższego Pana.
Dzieło godne Boskiej ręki,
takie właśnie są sarenki.
Suknia na nich z aksamitu,
w oczach diament jest ukryty.
Przeszła wiosna, lato, zima,
a sarenek nie ma, nie ma.
Kłusowniczku podły gadzie,
ile mięsa zżerasz na dzień?
By ci żaby spac nie dały,
i nocami rechotały.
By cię osy kuły w zadek,
a szerszeniem był sąsiadek.
By ci cukier mrówki zjadły,
żeby muchy miód rozkradły.
Byś chleba nie jadł od święta,
by ci pajaki uszyły porcięta.
I żeby ciebie w areszcie,
myszy zjadły nareszcie.
Za te moje niebożęta,
twoja Achillesa pięta.
Stokrotka
|